Klasa 6a udała się na wycieczkę programową do Zakopanego. Pojechaliśmy na nią pod opieką wychowawcy pana Bogusława Janasa i pani Anity Wygony-Wątor. Wyjechaliśmy z Myślenic około godziny 7:45. W trakcie jazdy osobiście najbardziej podziwiałem widoki gór i lasów, ponieważ kocham klimat karpackiego łańcucha gór, a szczególnie Tatr. Wycieczka miała na celu uświadomienie nam jak bardzo potrzebna jest rekreacja w życiu codziennym młodego jak i dorosłego człowieka. Aktywność fizyczna w tej formie daje nam zdrowie i przedłuża nasze życie.
Wyruszyliśmy w drogę do naszego pierwszego przystanku, Cmentarza Zasłużonych na Pęksowym Brzysku. Po drodze przeszliśmy koło kilku tradycyjnych góralskich domów, aż dotarliśmy na miejsce. Przed cmentarzem wybudowany został drewniany kościółek, za nim znajdował się cmentarz. Wchodząc zaskoczyło mnie kilka rzeczy. Po pierwsze większość nagrobków została wykonana z drewna, widzieliśmy również kilka wykonanych z metalu, a niektóre pojawiały się w murze. Każdy nagrobek był inny, wykonany z materiału i w stylu kojarzonego z pochowanym. Oczywiście znaleźliśmy tam mogiły kilku sławnych dla Zakopanego osób, takich jak: Stanisław Marusarz i Helena Marusarzówna, Kornel Makuszyński, Kazimierz Przerwa - Tetmajer, Stanisław Witkiewicz , Bronisław Czech, Karol Szymanowski i Mariusz Zaruski. Na jednym z nagrobków zauważyłem krzyż Tatrzański.
Naszym następnym przystankiem było Muzeum im. Tytusa Chałubińskiego. Tam pan przewodnik przygotował dla nas godzinną prezentację o Mariuszu Zaruskim - założycielu Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dowiedziałem się tam wielu ciekawych rzeczy nie tylko o Zaruskim, lecz również o tamtych czasach i miejscach. Po ciekawej prezentacji przejechaliśmy autokarem do miejsca, gdzie spotkaliśmy się z przewodnikiem Janem Krzeptowskim Sabałą, który zaprowadził nas na Polanę Kalatówki. Po drodze w Kuźnicach zobaczyliśmy tablice z obrazami i informacjami o tutejszej kulturze, potem dotarliśmy do granicy TPN. Szliśmy do góry dość długo, lecz ja jakoś bardzo zmęczony nie byłem. Zatrzymywaliśmy się kilka razy, by coś zjeść. Aż w końcu dotarliśmy na Kalatówki, gdzie widok był po prostu fenomenalny. Widzieliśmy stamtąd Kasprowy Wierch , Giewont, Halę Kondratową. Zrobiłem tam aż 27 zdjęć i 4 filmiki i ciągle uważam, że to za mało. Wchodząc do autobusu zdałem sobie sprawę, że bardzo szybko zleciał ten dzień i dostarczył on mnóstwa pozytywnych wrażeń!
Antoni Hołuj